piątek, 13 września 2013

Prolog

Sierpień.
Upały nie opuszczały Anglii nawet na moment, choć lato chyliło się ku końcowi.
Przed starym, dziwnym choć urokliwym domem zwanym Norą siedziało czworo dorosłych i z czułością przyglądało się dzieciom bawiącym się w ogrodzie.
Rudowłosy mężczyzna obejmował ramieniem piękną, brązowowłosą, smukłą kobietę i ze śmiechem opowiadał coś siedzącemu naprzeciw niego przyjacielowi z czarnymi, rozczochranymi włosami i blizną na czole. Ów pan jednym uchem przysłuchiwał się mówiącemu, drugim jednak łowił każde słowo, które wymieniały między sobą kobiety. Brązowowłosa konwersowała bowiem z zapałem z rudowłosą kobietą i co chwila obie wybuchały cichym śmiechem obserwując swoje dzieci.
- Wiecie – powiedział nagle czarnowłosy pan. – Czasem to zazdroszczę dzieciakom tego… wszystkiego.
- Zazdrościsz własnemu synowi, że idzie do Hogwartu, Harry? – zapytała ze śmiechem ruda pani i pocałowała go w policzek.
Harry uśmiechnął się i odparł:
- Jakby tak na to spojrzeć, Ginny, to tak. Ale nie tylko tego… - zamyślił się na chwilę. – Pomyśl Ron! – zwrócił się nagle do rudego. – Oni jeszcze tego nie doświadczyli. Nie obcowali z magią tak na poważnie…
- I tak wiedzą o niej więcej, niż ty i Hermiona w ich wieku – zauważył Ron i puścił oko brązowowłosej.
- Och, Ron – żachnęła się Hermiona. – Przecież ja i Harry to była inna bajka, inne czasy…
- Ale popatrz Ron – przerwał jej Harry, sięgając po szklankę z wodą i lodem. – Jeszcze nie grali profesjonalnie w quidditcha… Jeszcze nie mają różdżek… Nie byli w Hogwarcie… Nie…
- Nie zniszczyli kamienia filozoficznego… – wtrąciła Hermiona.
- Nie zabili bazyliszka, ratując jednocześnie swoją przyszłą żonę… – dodała Ginny ze śmiechem.
- Nie wyrwali swojego ojca chrzestnego z rąk dementorów…– podchwycił Ron.
- Nie wygrali Turnieju Trójmagicznego…
- Nie założyli tajnej organizacji uczniowskiej…
- Nie wkradli się do Departamentu Tajemnic…
- Nie zniszczyli horkruksów…
- Nie zabili Voldemorta…
- Nie uciekali przed… Zaraz! To myśmy aż tyle rzeczy zrobili?! – wykrzyknął Ron z niedowierzaniem
- Przecież to nie wszystko – wzruszył ramionami nieco zirytowany, ale i rozbawiony Harry.
- No racja – mruknęła Hermiona. – My jeszcze mieszkaliśmy przez pół roku w namiocie. I włamaliśmy się do Gringotta, co jest uważane za największe szaleństwo wszechczasów.
Zapadła cisza. Harry obserwował Jamesa, goniącego swoją roześmianą siostrę.
- Wiecie – powiedział. – Dla mnie to jest niesamowite. Że przeżyliśmy to wszystko i teraz spokojnie czekamy aż nasze dzieci pójdą do Hogwartu.
- Na pewno nie będzie im łatwiej niż nam – stwierdziła Hermiona, zakładając włosy za ucho. – Może i nie ma już tak niebezpiecznych czasów, ale pomyślcie… Zawsze jest pełno innych pułapek… Szczególnie w nastoletnim życiu.
- No tak – wtrąciła Ginny. – Samą przeszkodą jest choćby miłość… Nie patrz tak na mnie Harry!
- Właśnie sobie uświadomiłem, że masz rację – stwierdził Harry. – Lily wdała się przecież w ciebie!
Ron i Hermiona parsknęli śmiechem, a Ginny zmarszczyła czoło i zapytała:
- Co przez to rozumiesz?
- Harry’emu chyba chodziło o to, że ty byłaś dość popularną osobą wśród chłopców – uśmiechnęła się Hermiona. – A Lily rzeczywiście ma podejście do przedstawicieli płci przeciwnej...
Teraz i Ginny się roześmiała.
- No tak. Mówiłam wam? Podczas ostatnich zakupów w mugolskim sklepie znalazła sobie dwóch chłopaków. Ale nie jednocześnie. Z jednym zaczęła chodzić przy dziale mięsnym i zerwała kiedy kupowałam rybę, a z drugiego zauroczyła przy kasie i od razu rzuciła. Wytłumaczyła mi potem, że woli nie podrywać dwóch naraz, bo jeszcze powiedzą, że jest łatwa.
Całe dorosłe towarzystwo parsknęło śmiechem.
- Skąd ona bierze takie słowa? – zaniepokoił się nagle Harry, wychylając się trochę i obserwując swoją córkę rozmawiającą sobie beztrosko z Hugonem.
- Na pewno od Jamesa – mruknęła Ginny, również patrząc na Lily. – Nie podoba mu się, że ma tylu chłopaków i straszy ją jak może.
- Ooo, skąd my to znamy? – zaśmiała się Hermiona.
- Ej, no weź siostra! – Ron zwrócił się do Ginny z pretensją w głosie. – Mi się po prostu twoi wybrańcy nie podobali.
- Czy ktoś tu coś wspominał o tobie? – zdziwiła się Ginny, jednak oczy jej pojaśniały. – Chociaż ja zawsze mówiłam, że James ma charakter po moich braciach!
- Po Fredzie i Geogre’u? – zapytał Harry.
- Też. Ale James uwielbia… No po prostu jest jak Ron, gdy ja miałam chłopaków.
Zamilkli obserwując swoje dzieci.
- A wiecie co ja myślę? – zapytała cicho Hermiona. – Że Rosie jest jak Albus.
- Tak. Ja też – powiedział Harry.
- Bo Rose jest bardzo zamknięta w sobie – szepnęła Hermiona, obserwując córeczkę rozmawiającą cicho z Albusem i w ogóle nie zaangażowaną w zabawę, którą preferowali James, Hugo i Lily. – I spokojna. Strachliwa, a jednocześnie ma w sobie jakąś taką siłę.
- Ja myślę, że ona dopiero musi ją odkryć – dodał Ron. – Że to jest gdzieś w niej, głęboko… Dobrze schowane i zabezpieczone. Rosie sama musi odkryć drogę… Jak pójść, by to znaleźć…
- Nie będzie miała zbyt wielu przyjaciół – powiedziała Ginny. – Tak samo jak Al…
- Będą mieli siebie – powiedział Harry, patrząc na syna obejmującego swoją kuzynkę.
- Oboje są… Ulegli… - Ginny westchnęła cicho. – Kiedy chłopcy się kłócą Albus zawsze jest na przegranej pozycji. James z łatwością go nabiera, namawia do różnych rzeczy, podpuszcza.
- Rosie tak samo. Hugo… Często jej dokucza. A ona za każdym razem od razu płacze. Hugo ją straszy – płacze. Hugo się z nią kłóci – płacze. Hugo robi cokolwiek przeciw jej woli – płacze…
- Tym lepiej dla nich, że mają siebie – powiedział Ron. – Al się zajmie Rose. Rosie zatroszczy się o Albusa. Nie zdziwiłbym się, jeśli ani ona, ani on nie będą mieli więcej przyjaciół. Tylko siebie. Po prostu.
Zapadła cisza, a każdy z nich analizował sam w sobie tę wymianę zdań, przypatrując się dzieciom.
Pięknej rudowłosej Lily, tak bardzo podobnej do matki…
Radosnemu Hugonowi wyglądającemu kropka w kropkę jak ojciec…
Jamesowi, udanej mieszance genów Ginny i  Harry’ego.
Albusowi, podobnemu do taty…
I Rosie, która po tacie odziedziczyła tylko włosy. Inteligencję, oczy i usta po mamie. Natomiast jej charakter był jak zagadka. Zagadka, której ona sama rozwikłać nie potrafiła…

8 komentarzy:

  1. zapowiada się ciekawie :)
    dziękuję za wizytę na moim blogu :)

    //Evans

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, naprawdę przyjemnie się czyta. Mam nadzieję na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie wszystko rozpoczęłaś :D. Poznałam charaktery postaci, utożsamiłaś je ze znanymi nam i to też wywołało uśmiech na twarzy :D. Śmiałam się na szczególnie na tych wspomnieniach:
    Jeszcze nie grali profesjonalnie w quidditcha… Jeszcze nie mają różdżek… Nie byli w Hogwarcie… Nie…
    - Nie zniszczyli kamienia filozoficznego… – wtrąciła Hermiona.
    - Nie zabili bazyliszka, ratując jednocześnie swoją przyszłą żonę… – dodała Ginny ze śmiechem.
    - Nie wyrwali swojego ojca chrzestnego z rąk dementorów…– podchwycił Ron.
    - Nie wygrali Turnieju Trójmagicznego…
    - Nie założyli tajnej organizacji uczniowskiej…
    - Nie wkradli się do Departamentu Tajemnic…
    - Nie zniszczyli horkruksów…
    - Nie zabili Voldemorta…
    - Nie uciekali przed… Zaraz! To myśmy aż tyle rzeczy zrobili?! – wykrzyknął Ron z niedowierzaniem.
    Ten jak zwykle z innej planety haha...
    Czytam na ogół mało opowiadań o Nowym Pokoleniu, no chyba, że głównym bohaterem jest James Syriusz Potter II- jestem jego największą fanką xD, ale twoje naprawdę mnie wciągnęło, tak zresztą jak twoje drugie opowiadanie. Czekam na pierwszy rozdział oby było dużo Jamesa hehe <333.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. James <3 tak, będzie odgrywał dość ważną rolę, ale inną niż Al, który jest najlepszym przyjacielem Rosie. James czuje się za nią odpowiedzialny, tak jak za swoją młodszą siostrę i zrobi wiele, aby była szczęśliwa.
      No i oczywiście bedzie miał swoje perypetie sercowe, a co! :D

      Usuń
  4. Fajny rozdzialik, szukam właśnie fajnego opowiadania o młodym pokoleniu :3 i trafiam na twój. Powiem ci że jest ciekawie. Dodaje blog do obserwowanych . Mam nadzieje, że nowy rozdział będzie szybko

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisz pisz pisz bo ciekawa jestem dalszych przygód nowego pokolenia

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się świetnie.
    Czekam na kolejny rozdział, który(mam nadzieję) będzie szybko !
    W zakładce: Bohaterowie, też skomentowałam.
    Pozdrawiam
    ~Hekate

    OdpowiedzUsuń
  7. uhm zgadzam się z poprzednikami, że wciąga tyle, że tak końcówka była torche dziwna. Bo czy rodzice przypadkiem nie ... hmm ... chodzi mi o to, że przenigdy w życiu nie słyszałam takiej dziwnej rozmowy rodziców o paroletnim dziecku. Powinni je raczej idealizować czy coś a nie ,,- Bo Rose jest bardzo zamknięta w sobie – szepnęła Hermiona, obserwując córeczkę rozmawiającą cicho z Albusem i w ogóle nie zaangażowaną w zabawę, którą preferowali James, Hugo i Lily. – I spokojna. Strachliwa, a jednocześnie ma w sobie jakąś taką siłę.
    - Ja myślę, że ona dopiero musi ją odkryć – dodał Ron. – Że to jest gdzieś w niej, głęboko… Dobrze schowane i zabezpieczone. Rosie sama musi odkryć drogę… Jak pójść, by to znaleźć…
    - Nie będzie miała zbyt wielu przyjaciół – powiedziała Ginny. – Tak samo jak Al…
    - Będą mieli siebie – powiedział Harry, patrząc na syna obejmującego swoją kuzynkę.
    - Oboje są… Ulegli… - Ginny westchnęła cicho. – Kiedy chłopcy się kłócą Albus zawsze jest na przegranej pozycji. James z łatwością go nabiera, namawia do różnych rzeczy, podpuszcza.
    - Rosie tak samo. Hugo… Często jej dokucza. A ona za każdym razem od razu płacze. Hugo ją straszy – płacze. Hugo się z nią kłóci – płacze. Hugo robi cokolwiek przeciw jej woli – płacze…
    - Tym lepiej dla nich, że mają siebie – powiedział Ron. – Al się zajmie Rose. Rosie zatroszczy się o Albusa. Nie zdziwiłbym się, jeśli ani ona, ani on nie będą mieli więcej przyjaciół. Tylko siebie. Po prostu. ''
    Takie gadanie jest po prostu dziwne ... czy tylko ja tak to widze ? Ale oczywiście moje dziwne zdanie .. to z pewnością od nadmiaru książek jestem przyzwyczajona do ... czegoś innego
    Tak jak mówiłam rozdział czy tam prolog mi się podoba. I nie krytykuje cię po prostu moje dziwne zdanie. A moje zdanie zawsze jest dziwne. I jak coś (w co wątpie) to na nie nie patrz ... ale serio taka dziwna rozmowa o dziecku ?! WOW
    pozdrawiam cie i życze weny, jestem strasznie ciekawa kolejnego wpisu

    OdpowiedzUsuń